Zupełnie nie rozumiem zachwytów nad filmem. Jest długi, bardzo długi, atmosfera i fabuła budowane są zbyt spokojnie, wreszcie film posiada kilka nie niewyjaśnionych kwestii, które całkowicie eliminują go jako dobry kryminał.

Po kolei. Do miasta przyjeżdża inspektor, wiedząc już że mordercą jest profesor. Nigdy nie dowiadujemy się w jaki sposób detektyw doszedł, żaden wątek na to nie wskazuje. To że profesor na całej sutuacji zarobił nie jest dowodem jego wony, bo lazdy bezprawnie oskarżony i zamknięty dochodziłby odszkodowania i ew innych profitów.
Inspektor zabija profesora, tylko jak? Dlaczego akurat teraz. Później ma wypadek samochodowy i z niejasnych dla mnie przyczyn trafia do ... psychiatry. Psychiatra okazuje się być wyrafinowanym mordercą, który zanim przeszedł na zabójczą emeryture pozbawił życia 6 dziewczyn (co wprost wynika ze słów zwariowanej dziennikarki). Znowu, Inspektor prawdopodobnie wie ze doktor jest zabójcą, ale nie wiemy skąd o tym wie. Skoro inspektor zabijając profesora chciał zamienić się w msściciela, dlaczego nie wymierzyl sprawiedliwosci doktorowi, czemu nie powiadomił policji, dlaczego sam pozwolił soe aresztować, ograniczając się wyłącznie do uwagi na temat pstrągów, dajac do zrozumienia że wie kim był zabójca z mgły.
Cala intryga z porwaniem dziewczyny jest trudna do uwierzenia, wymyślona wręcz naiwnie. Profesor drobiazgowo zaplanował każdy szczegół związany ze śledzeniem dziewczyny, znalezieniem sie w kadrze nan kamerze chłopaka w czerwonej bluzie, rozcieciem reki - a porwał ją na środku ulicy wołając dłuższą chwilę kota. Moze i wszyscy sąsiedzi byli w kościele z czego miał pewność, że nikt go nie usłyszy, ale to nie pasuje do konwencji filmu, mógł go zdemaskować przypadkowy obserwator, przejeżdżający samochód itd.
Jak inspektor tak szybko dotarł pod krzyż z kaseta VHS, skąd wiedzial ze musi jechac do opuszczonego hotelu? Bardzo dużo niedopowiedzianych kwestii, nie pasuje to do kanonu kryminału.

Filmowi nic tez nie dodaje pokazanje siły mediów, podkreślane przez wielu. To trochę tak jakby nakręcić film o tym, że woda jest mokra, a ogień gorący.

Reżyser miał ponad 2 godziny na zbudowanie intrygi wokół ciekawej koncepcji. Mam jednak wrażenie, że pomysl jak szybko przyszedł, tak szybko odszedl, w efekcie czego otrzymano film zbyt długi (w zasadzie fabułę dałoby się zamknac w 20 minut), pełny wad i niedomówień. Jedyne plusy? Gra aktorska, pomysł i momentami piękne widoki. To tyle.