Po horrorze oczekuje mega klimatu, napięcia i wewnętrznego przerażenia. Tutaj niestety tego nie ma. 3/4 filmu nie dzieje się nic ciekawego i tak po prostu się to ogląda. W pewnym momencie dostajemy smaczek fabularny żeby wiedzieć o co chodzi i spiąć fabułę ze sobą ( oczywiście wszyscy się tego domyślają od początku ). No i zakończenie ratuje całość, ale większość filmu patrzymy tylko w ekran bez żadnych emocji. Nie jest super, ale tragedii tez nie ma.
dwa pytania: czym różni się przerażenie od wewnętrznego przerażenia (i idąc tą logiką, od przerażenia jedynie zewnętrznego) i czy byłeś grupowo na seansie, że przez większość filmu "patrzymy w ekran bez emocji", bo trudno mi się połapać w tym utożsamieniu z liczbą mnogą.
Zewnętrzne przerażenie - reagujesz na jumpscary na przykład podskakiwaniem w fotelu, mówisz "o k#rwa" w trakcie jakiejś strasznej ceny.
Wewnętrzne przerażenie - kotłujące się myśli w twojej głowie, autentyczne przerażenie scenami i myśli typu: po co ja oglądam to p#jebaństwo, albo wręcz autentyczny strach, są takie filmy...