Film liryczny, nasycony emocjami i spokojem. Obrazy zapierające dech w piersiach. Brak wartkiej akcji, ale nie o to chodzi. Dojrzewanie do uczucia i do filozofii życia. Dwie kultury, które różni wszystko, a łączy miłość.
o tak! zgadzam się. Dialogów mało, cisza, spokój, szum wiatru, spojrzenia bohaterów, ich ruchy...to wszystko co mamy. Czas biegnie powoli. Przykro mi było co prawda ze względu na cierpienie tego podbijanego plemienia, Anglicy odpychali swoim postępowaniem - rdzenni mieszkańcy byli spokojni, żyli w zgodzie z natura, a Anglicy kłócili się nawzajem, mordowali... na takim pięknym terenie zbudowali sobie obrzydliwą osadę bez trawy, drzew, zniszczyli krajobraz... No i Bale, mnie on tu nie pasował - jego widzę w innych rolach.
Do tego cudna muzyka komponująca się z obrazem, wszystko to sprawia, że wartka akcja nie jest potrzebna. " Dojrzewanie do uczucia i do filozofii życia " to najważniejszy element całego filmu, zwracający uwagę na to, że każdy człowiek , poszukując swoich własnych Indii , może "przepłynąć mimo".
Dla mnie najpiękniejszy film jaki oglądałam w życiu. Tyle razy już go oglądałam... Piękny, właśnie taki jak napisałaś. I ten Mozart w tle przy zbliżeniu głównych bohaterów. Oh...