Ale, że nie da się zrozumieć dialogów polskich gdy ci nasi memłają jęzorem? Mnie to strasznie irytuje gdy nie rozumie swojej polskiej mowy bo na pierwszym planie muzyczka, w tle odgłosy miejskie a przez to staraj się zrozumieć co kurde mówią. Miałam już tak, że polski film wzięłam za rosyjski, a dzisiaj pewien dialog za francuski. To chyba przez ta naszą szeleszczącą wymowę. Podejrzewałam też, że to zły, wadliwy sprzęt albo taka nasza specyfikacja, by głosy aktorów zepchać na drugi plan. Ciekawe, ze w zagranicznych filmach jest mi lepiej zrozumieć tamtejszą mowę ;]
racja, straszny bełkot połowy nie zrozumiałam a i od pewnego czasu zauważyłam że w niemal każdym kinowym filmie dialogi są ciche a tło głośne. Nie da się tego oglądać, człowiek podkręca dźwięk żeby słyszeć co mówią a wtedy wszystko inne jest za głośne. Zauważyłam także że bardzo modne od jakiegoś czasu jest tak prawdziwe odegranie roli, włącznie z tym co aktor mówi, że często nic po prostu nie rozumiem bo aktorzy chcąc nadać charakterystycznych cech postaciom zaczynają bełkotać. Widoczne to zwłaszcza u aktorki Romy Gąsiorowskiej.
Polskie kino ma swoje osiągnięcia, ale ma też swoją piętę achillesową. Jest nią udźwiękowienie. Polskie filmy wręcz słyną z katastrofalnego udźwiękowienia.
To czemu nie poprawią udźwiękowienia? Może by brać przykład z Polaków-dżwiękowców, którzy współpracują przy zagranicznych produkcjach? ;)
Nie ma takich Polaków, albo jest ich niewielu. To jest fenomen, bo wykształciliśmy wielu świetnych reżyserów, operatorów, charakteryzatorów, oświetleniowców, scenografów, a w dziedzinie udźwiękowienia od dawna ciąży na polskiej kinematografii jakaś klątwa. Jesteśmy prawdziwymi analfabetami w tej materii.
Hm właśnie tak myślałam, że może nie być żadnych u nas dobrych dźwiękowców.
Tak pomyślałam, że byłby to dobry temat na magisterke ;)
Może należałoby zatrudnić zagranicznych fachowców, aby pokazali naszym co i jak należy zrobić, żeby każdy dialog w filmie był słyszalny i zrozumiały ?
Też tak uważam, to bolączka polskiego kina - niezrozumiałe dialogi, bełkot, szeptanie. A szczekanie, warkot samochodu, rąbanie i inne dźwięki zawsze głośne
Ja w ogóle nie rozumie tego dlaczego mam czytać napisy na Polskim filmie.Kupiłem film ale nie obejrzałem nawet w 1/3.
to już jest patologia w polskich filmach z tym dźwiękiem :/ , w ostatnim czasie oglądałem parę nowych filmów i w każdym miałem problem ze zrozumieniem Polskiej mowy :/ w tym filmie i tak było chyba lepiej niż np. w "Słuzbach Specjalnych", ale na szczęście oglądałem wczoraj na TVP2 i załączyłem sobie napisy bo inaczej ciężko by było
I w wielu przypadkach były też napisy tam, gdzie aktorzy mówili po polsku (zwłaszcza Więckiewicz), niestety nie wszędzie. Akurat tam, gdzie mówili cicho, napisów nie było.
Zgadzam się. CAŁY film powinien być z napisami. Połowy nie zrozumiałam, wracałam, zgłaśniałam i nic. Bez sensu taki niezrozumiały bełkot.
Po polsku to tam za dużo nie było. Wadą nie było samo udźwiękowienie (choć to tez mogło być lepsze) ile "tygiel językowy. Aktorzy mówią po lwowsku (bo to jednak nie był zwykły polski), ukraińsku, polsku, niemiecku, jidysz co tylko ogłupia widza, bo nie wie na co się przygotować. Ja rozumiem chęć odwzorowania realiów, ale tu powinno się pójść na rękę widzowi, uprościć i postawić na jeden język (nieistotne jaki). Ja na szczęście oglądałem w tv i po 15 minutach włączyłem napisy właśnie z tych powodów.
A na TVP Kultura film był emitowany z audiodeskrypcją. To dopiero jest irytujące.