Uff, pokonałem drugi sezon. Biorąc pod uwagę, że potwierdzono kolejny, mam wrażenie, że drugi był tylko takim wypełniaczem i zapychaczem. Sztucznie rozwleczono fabułę, powtarzając te same retrospekcje po wielokroć, dodając za każdym razem nowe elementy w tej samej scenie. Pierwszy i drugi odcinek różni się od siebie łącznie może 7 minutami, reszta to tylko kwestia montażu. Wkurza, ale ma swój urok. Fajnie, że skupiono się na brutalnym pozbywaniu się niepotrzebnych postaci, zamykanie wątków rodem z Gry o Tron. I chyba nikt już nie udaje, że to jest telenowela. Alex okazuje się być przyrodnim bratem Sary, a Sara jest przyrodnią siostrą Marifer. Marifer okazuje się też być siostrą przyjaciółki brata chłopaka Sary, która zgadza się zostać surogatką dla jego i jego partnera. Okazuje się, że surogatka była podstawiona a dziecko miało być użyte jako szantaż wobec babki dziecka, która wie coś o zaginięciu matki sióstr. Pomysł idiotyczny, ale tutaj z pomocą przychodzi psychiatra który tłumaczy, że tatuś Sary i Marifer miał dziedziczna schizofrenie i był psychopatą tak jak jego dwie córki. Bo to, że Marifer była psychopatką też dało się odczuć. Wszystko poplątane, idiotyczne, a że z większością bohaterów nie spotkamy się w trzecim sezonie sam się zastanawiam co wymyślą. Tematem przewodnim będą pewnie elektrowstrząsy którymi leczono i zabito Sarę.